W zeszłym tygodniu Bebe Rexha wydała nowy singiel "Last Hurray" z teledyskiem bardziej twórczym niż większość dotychczasowych wizualizacji artystycznych. Bebe Rexha podkreśla wizerunek niegrzecznej dziewczynki, która nie zamierza siedzieć cicho.
Za dnia jest aniołem w kuszącej sukience, spacerując ulicą pod rozległym błękitem nieba. Jest boska. W nocy prezentuje się w obcisłej czerwonej sukience, w czerwonym nocnym klubie, masuje języki obcych i grzeszy od serca. Ale sprawy robią się dziwniejsze.
W teledysku znajdziemy także sceny uwodzicielskich zakonnic. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Zobaczysz uroczego kota, który wyjrzy głowę z jednoczęściowego body, krwistoczerwone paznokcie z ogniem wiejącym od spiczastych końcówek, a sama Rexha zwisa z ramy okna otoczonej ostrymi ogniami.
Jest tak wiele do rozpakowania, że najlepiej jest sprawdzić samemu. To mroczny, seksowny efekt wizualny, który sprawia, że jej nominacja do najlepszego nowego wykonawcy na 61. Grammy Awards jest co najmniej słuszna.