Khroam ♥
Khroam ♥
Khroam ♥
Ten tekst to surrealistyczny, poetycko-chaotyczny obraz życia w rozbitym, wyniszczonym świecie — zarówno tym zewnętrznym, jak i wewnętrznym. W pierwszej części autor prowadzi nas przez „zepsute miasta”, gdzie ludzie są oderwani od rzeczywistości, dzieci łowią ryby na końcach chodników, a internetowa fasada jest dużo „ładniejsza" niż to, co widać na żywo. Mówi o uzależnieniach, o muzyce jako nałogu i ucieczce, o poczuciu zawieszenia między jednym miejscem a drugim, jakby jego życie było ciągłą podróżą bez lądowania. Źyje w świecie, który przypomina Genesis — początek i jednocześnie koniec — w którym wszystko jest jednocześnie absurdalne i poważne, a on sam eliminuje „adwokatów” przy pomocy „abakusa”, czyli używa obrazów nonsensownych, by podkreślić swoje zagubienie.
W drugiej części tekst staje się jeszcze bardziej abstrakcyjny, groteskowy i mroczny. Autor żongluje dziwnymi metaforami, pokazując, że życie jest pełne przypadkowości, paradoksów i bezsensu — jak „test ciążowy, na którym w każdej wersji jesteś przegrany”. Opisuje świat, w którym nic się nie zgadza, w którym rzeczy niemożliwe się dzieją, a odpowiedź „nie wiem” jest jedyną sensowną. W refrenie wraca melancholia: świadomość przemijania i nieuchronnej śmierci rodziców, której nikt nie chce słyszeć, ale która jest realna. Całość brzmi jak stary, podszyty smutkiem i nihilizmem utwór, w którym chaos myśli miesza się z głębokim lękiem przed upływem czasu.