Yeah, ile można stać bezczynnie, ile razy to powtarzam?
Czuję się jakbym grał w filmie, wszystko zaczyna działać
One same łapią za krok, nikt nie kazał
Który rok dajemy wam to, zaraz dekada
To, co czuję tu to swoboda, tu poruszam się jak Ewa
Nadal jeden jest na przodzie, no a rosną tylko zera
Wpada: Magda, Kasia, Ania, Zosia, potem z nich wybieram
Wpada jeszcze parę innych, lecz nie pamiętam imienia
Ile jeszcze lat minie, zanim się ogarnę?
Rzuciłem stimy to jedno, ale still mam cię w bańce
Ile jeszcze razy będą tuszować prawdę?
Tfu, jebać, zakładam na nią pancerz
Ile jeszcze będę biegał, by zgadzał się transfer?
Merch, koncerty, tracki robią papier
Ile jeszcze razy będziesz płakał po temacie?
Rozwiń ten banknot, weź idź przeproś matkę
Ile razy się wyjebał ktoś jak nie było wygodnie?
Uważaj każde słowo, nie myśl o tym, że zapomnę
Darzę zaufaniem ludzi, którzy są obok mnie
Te dzieciaki, co dostały dłoń, dziś są dla mnie obce
Kiedy oni wbijają mi kolce
To dalej stoję na biznesie, bo mam do zagrania koncert
Dior, Amiri, Bottega, Moncler
Nas nigdy nie dzieli siano, ale to nasz temat ciągle
Rywale już teraz czują, że mogliby mieć kłopoty
Nawijamy z Polski, to są kurwy, a nie żadne opy
Powiedziałem młodej, że ma koniec jak mi zrobi boki
Wysłałem ją w teren, teraz chodzi, Boże słowo głosi
Kiedy puszczam muzę to wyżywka jest dla kserokopii
Trzeba Cię nakarmić, otwórz mordę, leci samolocik
Jak możesz nie podnieść siana, przecież to się samo prosi
Ile jeszcze raz ziom się skaże sam na psychotropy?
Się w chuj stoczyć, chyba tylko o tym środowisko marzy
Profity i problemy to idzie w parze
Przegramy i spadniemy, to się okaże
Jak długo mam tłumaczyć wam, ile jeszcze razy?
Ile razy się wjebałem w przypał, tego nie zliczę
Czuję się jak u siebie ŁDZ, czy Katowice
Jaki będzie mój następny ruch, sam tego nie przewidzę
A ty, kurwo, lepiej spasuj, nie wrzucicie mnie na minę
Chyba, że idę dziś za rogiem, wydam wszystko na głupoty
Teraz nie wiem, gdzie się jutro obudzę
Rozumiem, że mój świat dla ciebie może być popierdolony
Nie ma po co próbować to zrozumieć
Jeśli masz jakieś marzenia to się wychyl i sięgnij
Ile razy mam Ci mówić, że ich butla nie spełni?
Brokerzy, pomnożę kwit i włożę do kielni
Się kręci, ty musisz wyjść już to nie selfie
(?), przytulę trochę floty
Ile razy mam mówić, (?)
(?) zrobię foty, a my weed to nie (?)
Nie zdejmuję zegara, kiedy wchodzę do wody
Boże, powiedz, razy ile mam powtarzać dla kasztanów
Ty chcesz zwrotek, głupi typie, to mi smaruj jak Lahmacun
W Mercedesie V jak na VIP-ie, a wciąż fatum
Jeszcze wczoraj lałem łzy, dzisiaj wyzywam Chorwatów
Teraz kraje egzotyczne, mordo, nie potrzeba papu
Skumaj, pakuję walizę, którą moi mi opłacą
Ile razy Ci mówiłem, wystarczy to podejść z wiarą
Pospinani debile, jakby samo się wylosowało
Wchodzi włoski loco w dresie polo z krokodylem
Ja nie puszczam pary z ust, odpalam lokomotywę
Ile razy widzisz, tyle jedną nogą w grobie byłem
Zajebałem swe demony, no i, kurwa, dalej idę
W słońcu skąpani, ja i moi kompanii
My to goście z Kampanii, co lubią drogie szampany
I-ile razy wiedziałem, że to się wydarzy
Ile jeszcze razy w bani te obrazy
Ile jeszcze razy trzeba będzie zasiać, żeby zebrać plon
Nie pasuję do was, jakbym wbił na czarno w Wimbledon
Ilu jeszcze będzie tu udawać jaki z niego Don
Kilka koła km Lotem, gdzie muzyka tam mój dom
Wokół ciągle dziwne twarze jak te od Picasso
Moja trasa: kłody, ciernie, ale tutto passa
Ile jeszcze mnie zapyta, czy ogarniam pasa
Droga nie jest mleczna, ale na nas parzy NASA
Twój największy numer, to jest, serio kurwa, featuring
Ile jeszcze razy na mój plegar się wyleje...
Sieje ferment na mój temat, suko, to nie lies of me
Dziwko, jestem dystrybutor, trzymasz węża tak jak na BP
Kochasz mnie lub nienawidzisz, jak będziesz moją lady
Mój unikatowy styl wymaga obelgi
A ty klaszczesz dla mnie, pokaż mi swój tył
Ile razy mam Ci mówić, moja sztuka jest wavy
