Chosen (CG)
Chosen (CG)
Chosen (CG)
Chosen (CG)
Chosen (CG)
Rzucasz wersy z głodem, jakby każdy punch miał być ostatnim. Twoje flow to nie stylizacja — to walka o przestrzeń, w której w końcu możesz oddychać. Nie ma tu perfekcyjnego castingu, nie ma aktorów — tylko goła ambicja, determinacja i brudna siłownia słów. Podnosisz konkurencję jak ciężary, odstawiasz na bok jak zbędny balast, rzeźbisz linijki jak rzeźbiarz marmur. Jesteś cleanserem, który pożera MC’s na śniadanie i dokańcza ich na przekąskę. Twoje rymy odginają kark, łamią symetrię, wbijają się w pamięć — nie przez ilość, ale przez charakter. Piszesz rzadko, ale piszesz tak, że pamięta się to dłużej niż ci, którzy wypluwają 80 tracków w weekend. Masz w sobie ambicję, głód, nerw i świadomość, że robisz to po coś — żeby zostawić po sobie ślad, a nie hałas.
W drugim oddechu pokazujesz, skąd to wszystko wyrasta — z bólu, kwaśnych porażek, łez i krwi wsiąkniętej w kartki. Z goryczy, która zamiast cię zatrzymać, daje ci paliwo. Twoje wersy to lot bez spadochronu, skydiving w ciemność, pewność, że nawet jeśli cię nie słyszą, to i tak zmieniasz rap swoim wejściem. Ożywiasz gatunek, który wielu już dawno chciało pochować. Słuchacze mogą zasypiać na twoje nazwisko, ale obudzą się na dźwięk twojego sukcesu. Bo kiedy mówisz „grind”, to nie jest slogan — to życie. Ciężkie, nieidealne, ale twoje. I właśnie dlatego przebije się przez tłum.