[Zwrotka 1]
Zastanawiam się, jak się mają staruszkowie w domu
Zastanawiam się, czy jest goręcej niż diabelski kutas w ogniu
W wełnianej skarpetce, która jest przemoczona, mam na myśli, całkowicie oblana
W nafcie i podpalona, tak jak jest teraz
Zastanawiam się, czy moi przyjaciele twardo śpią
Czy może gdzieś poszli razem, potykając się na ulicy?
Tworząc wspomnienia, które znikną wraz z księżycem
Zostawiając ich z pytaniem, dlaczego ich nogi i ramiona są posiniaczone
[Refren]
Czy ich wątroby wołają o wodę?
Czy ich mózgi zaraz spuchną
Przez miękką część ich skroni
Podczas gdy zgrzytają zębami jak diabli?
Czy gadają o sobie?
Nie pozostawiając prawie kamienia na kamieniu
Docierając do sedna lęku, którego tak ciężko się nauczyłem
[Zwrotka 2]
Nigdy więcej nie chcę tak trafić
Czuję się, jakby moja głowa była domem, do którego wprowadza się współlokator
Który bez przerwy gada, nigdy nie zwalniając tempa
Opętany złymi pragnieniami, spala go doszczętnie
[Refren]
Z drgającym językiem jak jaszczurka
I uśmiechem niczym szczur
Przyparty do muru
Po tym, jak nękałem kota
Przygotowując się do obierania
Łatwe jak deser
Docierając do sedna lęku, którego tak ciężko się nauczyłem
[Outro]
Feromony tego miasta wydzielają piasek, który szybko się układa
Aby przywołać go z zakamarków mojego umysłu, strach przed śmiercią
Drżenie mojego serca, moje uderzenie tak mocne, że łamie belkę lub gorzej
Docierając do sedna lęku, którego tak ciężko się nauczyłem
Docierając do sedna lęku, którego tak ciężko się nauczyłem