Albini wciela się tutaj w mężczyznę, modlącego się do Boga o pomoc w zemście. To jego pierwsza w życiu modlitwa, jeszcze nigdy nie kierował swych słów do Wszechmogącego, a to dlatego, że wcześniej nie był doprowadzony do takiej skrajności jak teraz. Widzimy, że spotkało go wielkie nieszczęście – jego ukochana go zdradziła. Życzy więc śmierci tej kobiecie, jak też i jej kochankowi.
Chciałby, żeby Bóg zainterweniował w tej sprawie i zesłał na nich oboje śmierć. Ona może zginąć w miarę bezboleśnie, lecz ten, z którym zdradziła naszego bohatera ma cierpieć katusze. Za to, czego się dopuścił należy się mu jak najbardziej bolesna kara.
Albini przyznał w jednym z wywiadów, że napisał ten kawałek by zwrócić uwagę słuchaczy na fascynujący jego zdaniem temat. Człowiek często zwraca się do Boga z prośbami, które ciężko jest nazwać moralnie właściwymi. Prosimy o powodzenie w jakimś aspekcie naszego życia, jednocześnie chcąc dla innych czegoś, co im to powodzenie uniemożliwi. Tego typu egoizm jest czymś powszechnym i zastanawiający jest dla autora fakt, że jesteśmy z tym wręcz na porządku dziennym i nie uderza nas nasza własna hipokryzja.
Oprócz tego oczywiście "Prayer To God" jest swego rodzaju parodią typowej "morderczej ballady". Tutaj bohater nie ma na tyle odwagi, żeby brać sprawy w swoje ręce, czuje się po prostu sfrustrowany. Sam boi się podjąć jakiekolwiek kroki, stąd jego modlitwa. Może dzięki niej ktoś zrobi coś za niego.
