Ten utwór to emocjonalny, agresywny diss Tech N9ne’a skierowany do jego byłego współpracownika – Don Juana – i jednocześnie brutalne rozliczenie z hipokryzją, zdradą i fałszywą lojalnością w przemyśle muzycznym. To nie tylko osobisty atak, ale też rapowa egzekucja – pełna goryczy, sarkazmu i technicznie mistrzowskich linijek, w których Tech przypomina, co zrobił dla ludzi, którzy go zdradzili. Oskarża Don Juana o brak wdzięczności, próbę manipulacji jego karierą i zakulisowe knucia. Nie ma tu miejsca na pojednanie – to otwarta wojna.
Każda zwrotka to kolejny cios – najpierw wspomnienia wspólnych sukcesów, potem zdrada i gniew, aż w końcu zapowiedź zemsty. Tech nie tylko odcina się od dawnego „brata”, ale jasno daje do zrozumienia, że ma wsparcie, że zna tajemnice, i że nie będzie się więcej hamować. Refren – „If I was a foe I would be knockin’ at your front door” – to chłodne przypomnienie: gdybym naprawdę był twoim wrogiem, już byś to poczuł. W outro słychać, że Tech idzie dalej – zapowiada współpracę z wielkimi producentami, od Dre po Swizz Beatza – pokazując, że zdrada jednego człowieka nie zatrzyma jego marszu na szczyt. To kawałek-pogrzeb, w którym Tech N9ne żegna się z fałszywą przyjaźnią – bez żalu, ale z pełnym arsenałem wersów.
