CMAT
CMAT
CMAT
CMAT
Ten utwór to surrealistyczny, emocjonalny strumień świadomości, pełen wewnętrznych sprzeczności, frustracji i czarnego humoru. Artystka zaczyna od pozornie banalnej sceny – wizyty na stacji benzynowej Jamie'ego Olivera – ale szybko przechodzi do egzystencjalnych rozkmin, społecznych obserwacji i osobistych wyrzutów sumienia.
Refrenowe "Okay, don't be a bitch / The man's got kids" staje się ironiczną mantrą powstrzymującą przed emocjonalnym wybuchem – jakby bohaterka próbowała zapanować nad własnym gniewem i cynizmem. Utwór lawiruje między absurdem, melancholią, złością i nieporadnością w wyrażaniu siebie. To głos kogoś, kto intensywnie czuje, myśli za dużo i jednocześnie ma świadomość, że nie do końca potrafi to wszystko logicznie przekazać.