Jenny Hval
Jenny Hval
Jenny Hval
Jenny Hval
Jenny Hval
Utwór rozpoczyna się od wizyty w Prada Marfa, słynnej instalacji artystycznej na pustyni, opisanej jako "opuszczona stacja benzynowa" lub "sfinks czy wyrocznia świata sztuki". Ten ikoniczny obiekt, z luksusowymi towarami wystawionymi niczym "depozyt broni" na tle pustynnego krajobrazu, staje się punktem wyjścia do refleksji. Narrator identyfikuje się z poczuciem opuszczenia, nazywając siebie "porzuconym projektem", ale jednocześnie "istotą rześką i przejrzystą jak pustynia", "niebiańską i wzniosłą". Sugeruje to złożony obraz samego siebie, jednocześnie odrzuconego i transcendentnego, zdolnego do tworzenia "miraży" niczym pieśń. Powtarzające się wezwanie "Jowiszu, wezwij ją" dodaje mistycznego lub błagalnego tonu, być może wyrażając pragnienie przewodnictwa lub transformacji.
W drugiej części tekst zagłębia się w kwestie autentyczności ("Czy to prawdziwy statek?" – mając na myśli sklep, a przez analogię – "Czy ja jestem prawdziwym...") i relacji między sztuką a rzeczywistością. Narrator obserwuje swoje wzdychające odbicie pośród luksusowych przedmiotów, rozważając, że "czasem sztuka jest bardziej realna, bardziej zła / Tylko bardziej samotna". Podkreśla to izolujący charakter sztuki lub pewnego rodzaju egzystencji. Refren "Jowiszu, wezwij ją" splata się teraz z uczuciem głębokiej samotności. Fragmentaryczne zakończenie, wspominające o czymś "dziwnie nieosiągalnym" i zapomnianym portfelu, wzmacnia to poczucie ulotności i być może rozłąki z bardziej przyziemną rzeczywistością lub dawnym ja.