Yeat
Yeat
Yeat
Ten utwór to bezkompromisowy, brutalnie szczery hymn nowoczesnego stylu życia w rytmie trap – pełen arogancji, luksusu, seksu i antybohaterskiej pewności siebie. Yeat i NGeeYL z rozmysłem budują obraz siebie jako outsiderów, którzy nie tylko żyją na własnych zasadach, ale wręcz celebrują bycie "czarnym charakterem" – "paint me out like a villain".
Refren Yeata powtarzający „I did” to wyznanie totalnej sprawczości: zrobiłem to, miałem ją, zdobyłem wszystko, kocham to życie. Luksusowe Bentleye stają się niemal jego „dziećmi”, a kobiety, imprezy i futrzane płaszcze – codziennością. On nie prosi o akceptację – przeciwnie, wyśmiewa normy i mówi: „nawet jeśli to potępisz, ja i tak zrobiłem swoje – i dalej robię”.
NGeeYL dorzuca do tego ognia jeszcze więcej brudu i kontrowersji – mówi o broni, narkotykach, seksie i pieniądzach z taką lekkością, jakby były śniadaniem. To świat, w którym moralność nie istnieje, a jedyną wartością jest dominacja i przetrwanie. Przypomina to surowy portret pokolenia, które wychowało się w cieniu przemocy, a teraz przekształca ją w estetykę sukcesu.
Pod powierzchnią szokujących wersów kryje się jedna, główna emocja: potrzeba kontroli i wpływu. Jeśli ten świat jest chaosem, oni nie chcą go naprawiać – chcą go zdominować, splugawić i podpisać własnym imieniem. Brutalne? Tak. Autentyczne? W ich świecie – jak najbardziej.