„Make It Funky” to jeden z tych utworów, który najlepiej oddaje nam esencję twórczości Browna. Jego kawałki nie muszą wcale opowiadać o czymś konkretnym, póki tylko przekazują nam odpowiednio mocny ładunek emocjonalny. Mamy się po prostu bawić, szaleć i tańczyć, a nie zastanawiać nad swoim życiem. Widzimy tu bardzo wyraźnie styl, przez który wokalista zasłynął. Pełno tu ozdobników, krótkich, szybkich zwrotów bezpośrednio do słuchaczy i po prostu zwyczajnej radości z tworzenia muzyki.
James chce poruszyć nasze ciała, niekoniecznie umysły, zachęcić do ruszenia się z miejsca i wyrażenia samych siebie poprzez emocje i czyny, nie słowa. Cały czas chodzi mu tu o klimat, ma być po prostu jak najbardziej „funky”, by nasze nogi same zaczęły wybijać rytm. To właśnie cały Brown – może zafiksować się na praktycznie jednym zdaniu i zrobić z tego przebój. Nie potrzeba mu rozbudowanych elaboratów, by wykorzystać siłę, jaka tkwi w muzyce. Za to właśnie został pokochany i będzie zapamiętany przez kolejne pokolenia słuchaczy.
