Fletcher
Fletcher
Fletcher
Ten tekst to głęboko osobisty monolog wewnętrzny – medytacja nad sobą, przemijaniem i miłością, która nie zawsze zostaje, ale zawsze coś znaczy. Bohaterka zadaje fundamentalne pytania: czy warto było się tak zatracić, by zdobyć "coś"? Czy ktoś jeszcze będzie ją kochał, gdy wszystko zgaśnie – światła, brawa, iluzje? A co ważniejsze – czy ona sama będzie siebie kochać?. To refleksja o uzależnieniu od skrajnych emocji, o potrzebie sensu w świecie pełnym chaosu i milczących ekranów.
W kulminacyjnym outro utwór zmienia ton – staje się listem miłosnym do samej siebie, do przeszłości, do ludzi, którzy byli częścią drogi. To nie żal, ale wdzięczność za wspólny wzrost. Bohaterka mówi: „chcę po prostu być” – oglądać poranną rosę, czuć śmiech, zmieniać się, ewoluować, a nawet usłyszeć: „zmieniłaś się” – i odpowiedzieć z dumą: „dobrze”. To nie tylko pożegnanie z kimś bliskim, ale z dawną wersją siebie. A jednak nie pada „żegnaj” – pada „do zobaczenia”. Bo miłość nie zawsze musi trwać – czasem wystarczy, że była prawdziwa.