Quinn XCII
Quinn XCII
Quinn XCII
Jeremy Zucker
Ten tekst opowiada historię przypadkowego spotkania, które zmienia wszystko. W pierwszym akapicie narrator maluje obraz zimowego wieczoru – zaparkowany samochód, wejście do domu pełnego dawnych znajomych, osobliwa atmosfera z elementami dziwaczności (wspomnienie o wypchanych zwierzętach). W tym chaosie pojawia się ona – osoba, która od razu wyróżnia się z tłumu. Tańczą razem, policzek w policzek, jakby cały świat przestał istnieć. W refrenie pada wyznanie: jej obecność przeniosła go do innego wymiaru – niemal niebiańskiego – ale nie musiał umierać, by się tam dostać. To metafora uczucia tak silnego, że wywraca rzeczywistość do góry nogami.
W drugim akapicie dowiadujemy się więcej o tej scenie – rozmowy, pomyłki (mylenie brata z bliźniakiem), lekkie upojenie, kręcący się pokój. A mimo to, narrator wciąż pamięta ten moment jako punkt zwrotny. Dziękuje „górze” za to spotkanie, bo bez niego – kto wie, gdzie by dziś był? Refren wraca z jeszcze większą siłą: jej obecność była jak przebudzenie, jak dar – jakby podarowano mu niebo na ziemi. Nie zginął, a jednak znalazł się w miejscu doskonałym – i to wszystko dzięki niej. To historia o tym, jak jedno spotkanie może stać się bramą do nowego świata.