Artysta w tym utworze, którego nastrój buduje powtarzający się, niemal mantryczny refren "Mamilāh", przedstawia siebie jako osobę, która zasadniczo unika problemów, ale potrafi być groźna w konfrontacji. Deklaruje, że "opuścił grę" muzyczną i jest poza systemem, ciesząc się spokojnym życiem u boku bliskich ("u teścia, cygaro z Kuby"), w wieku trzydziestu dwóch lat. Podkreśla, że osiągnął stabilizację finansową i zdrowotną, co pozwala mu "odejść w pokoju", mając świadomość, że zapisał się w historii francuskiego rapu. Mimo tego spokoju, wciąż drzemie w nim zadziorność i "furia" porównywalna do boksera Deontaya Wildera.
Druga zwrotka ukazuje jednak głębsze rozczarowanie i niezrozumienie w stosunku do ludzi, co prowadzi go do izolacji i szukania pocieszenia w liczeniu swoich milionów na aplikacjach. Przyznaje, że jego krąg przyjaciół ma wiele "martwych pól", co świadczy o nieufności, a "czarne, zlodowaciałe serce" postrzega jako formę wyzwolenia. Choć buduje siebie w atmosferze wątpliwości i bólu ("kwaśne łzy w moich modlitwach"), utwór kończy się zaskakującą i agresywną deklaracją, że zamierza ponownie "przejebać grę" (zdominować scenę), co stoi w sprzeczności z wcześniejszymi oświadczeniami o odejściu i ujawnia jego wewnętrzny konflikt oraz nie do końca wygaszone ambicje.